W nieco deszczową sobotę podopieczni trenera Sołtysika po raz kolejny w tym sezonie podzielili się punktami.
Tym razem przed własną publicznością zremisowali z sąsiadującym w tabeli beniaminkiem z Zelkowa 1:1
Spotkanie lepiej rozpoczęli podopieczni trenera Gawła.
Od pierwszych sekund grali ostro, agresywnie czego efektem był rozcięty łuk brwiowy Grabowskiego już w pierwszej minucie gry.
W pierwszych kilkunastu minutach stworzyli sobie kilka okazji, mogli pokusić się o trafienie, ale bez wątpienia najlepszą okazję do otwarcia wyniku w pierwszych trzech kwadransach mieli Piliczanie, którzy większe zagrożenie pod bramką zaczęli stwarzać od 12 minuty.
Wówczas szarżujący na bramkę Staśko nie zdołał pokonać w sytuacji sam na sam wychodzącego bramkarza, a dobitka do opuszczonej bramki poszybowała wysoko nad poprzeczką.
Jedyna bramka w pierwszej odsłonie padła kilka minut przed przerwą i w bardzo kontrowersyjnej sytuacji.
W 40 minucie gry piłkarz gości sfaulował interweniującego w piątce Stolarskiego.
Z okazji skorzystał Mikoda, który widząc na ziemi zwijającego się z bólu bramkarza huknął do opuszczonej bramki wyprowadzając swój zespół na prowadzenie.
W drugiej części meczu piłkarze z Pilicy, którzy długo nie mogli się pogodzić ze stratą bramki, próbowali jak najszybciej doprowadzić do remisu.
Udało się dopiero w 68 minucie, w której przełamał się Kardynał wykańczając strzałem do siatki ładną akcję zespołu.
Po zdobyciu wyrównującego gola gospodarze dążyli do zdobycia zwycięskiej bramki.
Bardzo bliscy szczęścia byli min. Mędera, Kozłowski i Kardynał.
Piłka nie chciała jednak wpaść do siatki i na kolejny komplet punktów dla GMLKSu trzeba poczekać przynajmniej tydzień.
Poniżej kontrowersyjne trafienie gości oraz bramka Kardynała