PILICZANKA – ZIELEŃCZANKA 3:4
Bramki: Dudkiewicz 6, Ziaja 22, Goncerz 50 – Pogan 10,61 Szumiec 13, Kawa 36,
Piliczanka: Kantor –Osmenda(85’ Trólka), Olszewski, Jurczyk, Grabowski- M. Węglarz, Walnik, Demarczyk(80’ Kamil Kowalczyk), Dudkiewicz- Goncerz(60’ Kardynał) – Ziaja
Żółte kartki: Walnik- Krzysztonek, Pogan
Sędziował: Piotr Król (Miechów)
W sobotnie popołudnie piłkarze GMLKSu po raz drugi na przestrzeni kilku dni musieli przełknąć gorycz porażki. Tym razem w meczu ligowym nie sprostali przed własną publicznością wiceliderowi rozgrywek i po tym spotkaniu będą mieć “sportowego kaca”, bowiem rywal był jak najbardziej do ogrania.
Żółto- czarni pretensje mogą mieć do siebie, bowiem nie wykorzystali dwóch znakomitych sytuacji (w tym jednej 200%), ale i nie mniejsze do sędziego, który mówiąc najdelikatniej się nie popisał.
W meczu z Zieleńczanką trener Jurczyk zaskoczył ustawieniem i wystawił na szpicy środkowego obrońcę – Ziaję, uznając, że skoro napastnicy bramek nie strzelają, to należy dać szansę bramkostrzelnemu obrońcy. Czy eksperyment się udał? – zawodnik strzelił bramkę i zaliczył asystę, ale było widać jego brak w obronie.
Spotkanie mogło się podobać i rozpoczęło się udanie Piliczan, którzy już w 6 minucie gry objęli prowadzenie,. Osmenda wrzucił piłkę z autu do Ziaji, ten głową przedłużył jej lot do nabiegającego Dudkiewicza, który zamieszaniu podbramkowym wepchnął ją do siatki. Radość żółto- czarnych z prowadzenia nie trwała długo, bowiem jeszcze przed upływem kwadransa gry dali się dwukrotnie skontrować gościom. Ci stratę odrobili w 10 minucie za sprawą Pogana. Jurczyk w prawdzie zdążył w ostatniej chwili wejść mu wślizgiem, ale nie zdołał go powstrzymać i Kantor po uderzeniu na dalszy słupek musiał wyjąć piłkę z sieci.
4 minuty później. Obrońcom uciekł Szumiec i skutecznym uderzeniem wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Podopieczni Grzegorza Jurczyka bliscy odpowiedzi byli już dwie minuty później. W zamieszaniu podbramkowym, do którego doszło po dośrodkowaniu z rożnego, któryś z piłkarzy w żółtej koszulce upadł i nie zdołał wepchnąć futbolówki do siatki niemal z linii.
Co się nie udało w 16 minucie, udało się kilka minut później. W 22 skiksował uderzający na bramkę M. Węglarz, na jego szczęście we właściwym miejscu we właściwym czasie znalazł się Ziaja, który z najbliższej odległości dobił futbolówkę.
Ostatnie słowo w pierwszej odsłonie należało jednak do gości. W 36 minucie jeden z “żółto-czarnych” został powstrzymany faulem w bocznym sektorze boiska. Zdarzenie to widzieli wszyscy z liniowym włącznie, ale umknęło sędziemu głównemu. Przyjezdni nie słysząc gwizdka wyprowadzili kontrę, którą wykończył Kawa, uderzając z kilku metrów, w krótki róg, obok bezradnego Kantora.
Piłkarze GMLKSu odpowiedzieć mogli jeszcze przed przerwą. W 44 minucie piłkę z autu wrzucił Osmenda, Ziaja przedłużył głową jej lot do Dudkiewicza. Sytuację wyratował obrońca, który nie widząc innego wyjścia złapał napastnika, założył mu klamrę naszyję w iście zapaśniczym stylu i sprowadził na murawę, uniemożliwiając dojście do piłki. Przewinienie nie umknęło uwadze będącego blisko arbitra. Już miał gwizdać jedenastkę, ale w ostatniej chwili z wiadomych sobie powodów tego zaniechał.
Co żółto-czarnym nie udało przed przerwą udało się zaraz po niej. W 50 minucie Osmenda dośrodkował z rzutu wolnego przy linii bocznej, w pole karne do Goncerza, A ten głową przedłużył lot piłki do siatki.
Ostatnie słowo należało jednak do gości. Po godzinie gry w zamieszaniu podbramkowym, wywołanym poprzez dośrodkowanie ze stałego fragmentu najlepiej Odnalazł się Pogan, który strzałem w środek bramki zaskoczył Kantora. Na to trafienie Piliczanie odpowiedzieć już nie zdołali. A powinni natychmiast, bowiem w odpowiedzi stworzyli sobie więcej niż 100% sytuacje.
Kardynał idealnym podaniem obsłużył Węglarza wykładając mu piłkę jak na tacy – na piąty metr, w wzdłuż bramki. Pomocnikowi pozostało tylko dopełnić formalności i zamknąć akcję na dalszym słupku strzałem do siatki. Piłka jak przyznał siadła mu jednak na pięcie i uderzył nie z tej strony słupka, z której chcieli by kibice.
Chwilę później nie wiele brakło a goście bramkę strzelili by sobie sami. W końcówce o wyrównanie mógł się również Walnik. Atomowy strzał z dystansu ręką w szesnastce obronił obrońca. W Zagraniu było sporo przypadku, niemniej jednak skierowało one piłkę lecącą w światło bramki pod nogi gości.
Kolejny mecz żółto-czarnych czeka w środę w Zabierzowie.
W rozgrywanym w tym samym czasie meczu rezerwy wygrały 5-1 w Bukownie.
Bramki zdobyli: Broczkowski, Kowal, W. Kowalski i Karol Kowalczyk (2)
Poniżej trafienie Goncerza
http://www.youtube.com/watch?v=J4U6NGNu9ow&feature=youtu.be