PILICZANKA II – TRZY KORONY ŻARNOWIEC 4-2
Bramki: Karol Kowalczyk 29, Kalamat 54, Słowik 70, K. Węglarz 78- Jaros 46, Owczarski 49
Piliczanka: M. Kowalski- Błażkiewicz, Demarczyk W. Kowalski, Trólka- Kalamat, Kamil Kowalczyk(85’ Zasuń), Opiłka(46’ K. Węglarz), Wałek, Kurczek(75’ Rybczyński)- Karol Kowalczyk(46’ Słowik)
Sędziował: Michał Baldy (Olkusz)
“Twierdza Kocikowa” pozostaje niezdobyta.
W niedzielne popołudnie piłkarze “dwójki” po raz trzeci w tym sezonie zainkasowali komplet punktów. Tym razem ich wyższość uznać musiał lider z Żarnowca. A kibice zobaczyli w sumie 6 bramek.
Przed meczem odbyła się mała uroczystość. Piłkarze obu drużyn odebrali z rąk prezesa podokręgu puchary. Piłkarze Piliczanki za zwycięstwo w rozgrywkach w B-klasy i rozgrywkach juniorskich, a goście za zwycięstwo w klasyfikacji fair play.
Samo spotkanie było ładne dla oka i co najważniejsze bardzo dobre w wykonaniu podopiecznych Michała Kowalskiego.
W pierwszej odsłonie lepsze okazje bramkowe mieli goście, którzy najbliżsi trafienia byli po kwadransie gry i w 34 minucie. W tej drugiej sytuacji zaskoczyli Kowalskiego po wznowieniu z rzutu rożnego, ale sędziowie orzekli, że futbolówka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej.
Wątpliwości co do tego czy piłka była w siatce, czy nie, nie było natomiast w minucie 30. Piliczanie przeprowadzili szybką, składną akcję, trzy klepki w środku boiska, Kalamat wypuszcza młodszego z braci Kowalczyków, który dopełnia formalności i nie daje szans bramkarzowi, ustalając wynik po trzech kwadransach.
Na początku drugiej połowy kibicom GMLKSu wróciły najgorsze wspomnienia z sobotniej potyczki pierwszego zespołu z Michałowianką. Nie minęły trzy minuty gry, a z 1-0, zrobiło się 1-2 ! Do bramki strzeżonej przez grającego trenera w zamieszaniu podbramkowym kolejno trafili z bliska najpierw Jaros, a potem Owczarski.
Piliczanie mimo fatalnego początku odsłony nie załamali się, nie spuścili głów i po 5 minutach wyrównali.
Po dobrym dograniu wzdłuż linii bramkowej zgromadzonym “ukłonił” się Kalamat a futbolówka po koźle wpadła w długi róg. To trafienie uskrzydliło Piliczan, którzy w końcówce pojedynku przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. A do listy strzelców dopisali się piłkarze, którzy wyszli na drugą połowę dając dobre zmiany.
W 70 Kurczek, który dał z siebie wszystko, zanim poprosił o zmianę uruchomił prostopadłym podaniem Słowika. Ten na skraju szesnastki wygrał pojedynek z rywalem, następnie wszedł z boku w pole karne, minął bramkarza, który do niego wyszedł, po czym wywołał euforię uderzając, w taki sposób, że stojący na linii bramkowej obrońca był bezradny.
A jeśli o wybuchu radości mowa, nie zabrakło go także 7 minut później. Wówczas piłkarze w czerwono-czarnych trykotach wywalczyli rzut wolny w bocznych sektorach boiska. Na bramkę uderzył straszy z braci Kowalczyków, trafiając w stojącego na linii bramkowej obrońcę. Odbita od niego piłka padła łupem Karola Węglarza, który pospieszył z dobitką dobijając gości.
BRAMKA SŁOWIKA
BRAMKA K. WĘGLARZA