PILICZANKA – SŁOMNICZANKA 1:0
Bramka: Dudkiewicz 12
Piliczanka: Stolarski- Kardynał, Hys, Grabowski, M. Węglarz, Staśko(75’ Kowal), Walnik(56’ Goncerz)-, Demarczyk, Karol Kowalczyk(75’ Trólka) Słowik- Dudkiewicz(82’ Kalamat),
Żółte kartki: Walnik, Trólka, Kowal- Wolko, Strona, Zadencki x2, Ciałowicz x2
Czerwone kartki: Zadencki, Ciałowicz, trener Artur Gaweł
Sędziował: Łukasz Piątek (Olkusz)
Piłkarze GMLKSu w końcu odczarowali stadion przy ul. Zamkowej. W X serii spotkań skromnie bo skromnie, ale zasłużenie pokonali przed własną publicznością Słomniczankę, przeprowadzając akcję “ za trzy punkty”, w początkowej fazie meczu.
Pierwsza połowa potyczki dla Piliczan. Inicjatywa po ich stronie. O pierwszych sekund starcia mocniej przycisnęli gości, co przyniosło pożądany efekt przed upływem kwadransa gry. Dokładnie w 12 minucie.Podręcznikową akcję rozpoczął Walnik, Słowik zagrał piłkę wzdłuż bramki, a w okolicy dalszego słupka znalazł się Dudkiewicz, który bez problemu ulokował futbolówkę w sieci. A jeśli o nim mowa to samo powinien zrobić w minucie 38. Wówczas obsłużony podaniem wzdłuż linii końcowej przez Staśkę, ze stoickim spokojem uderzył z kilku metrów, po ziemi, na krótki słupek, lecz ku zdziwieniu fanów nie trafił w światło bramki. Warto też wspomnieć o sytuacji Kowalczyka, który przegrał pojedynek, stając oko w oko z bramkarzem. Goście zbyt wiele szumu pod bramką Stolarskiego nie narobili. Najbliżsi szczęścia byli w 20 minucie, w której to po wrzutce z rzutu rożnego GMLKS uratowała Poprzeczka.
Po zmianie stron więcej z gry mieli Piliczanie i goście nie mogli by mieć pretensji gdyby stracili kilka bramek.
Największe niebezpieczeństwo groziło im ze strony wspominanego wyżej Dudkiewicza, który mógł w tym meczu spokojnie skompletować hat-tricka. Sytuacji piłkarze w błękitnych koszulkach mieli nie mało, lecz brakowało precyzji. Goście z rzadka stwarzali większe zagrożenie pod bramką Stolarskiego. A bezsprzecznie najlepszej okazji do wyrównania nie tylko w drugiej połowie, ale i w meczu, nie wykorzystali w 68 minucie. Wówczas Wolko nie trafił z rzutu karnego w światło bramki.
W końcówce spotkania zrobiło się gorąco, w efekcie przyjezdni kończyli mecz w 9, a ich trener musiał się udać na trybuny.