GMLKS Piliczanka - strona oficjalna

PILICZANKA - ZIELEŃCZANKA 1-3

Bramki: Kardynał 45+1- Pogan 31, Jaworski 45+2, Pogan 51

Piliczanka: M. Kowalski – Słowik, Opiłka, Janicki, Kalamat(46' M. Węglarz)- Kardynał(75' Karpała), Jajkiewicz(65' Rak), Głąb(46' Kurczek), Marko, Nowak- Goncerz

Żółte kartki- Słowik, Opiłka- Ćwikliński, Rozwadowski, D. Nowak x2, Chrząstwowski, Pogan, Bożek, Knot.

Czerwone kartki : Dariusz Nowak (Zielonki)

Sędziował: Tomasz Żelazny (Kraków)

Stało się.

Piłkarze GMLKS-u w dziewiątej kolejce KO, po raz pierwszy w sezonie przegrali u siebie.

A porażka boli tym bardziej, że przegrali głupio i na własne życzenie.

Pierwsze 10 minut dla gości.

Pod bramką Kowalskiego śmierdziało kilkukrotnie.

W 8 minucie wyszedł i w wybronił „setę”, minutę później rywal nie trafił w bramkę.

Później gra się wyrównana. „Pasiaści” seryjnie stwarzali zagrożenie z rzutów rożnych. kilkukrotnie byli bliscy szczęścia z ów fragmentów gry (min. Opiłka i Goncerz x3).

W 22 minucie gości przed samobójem uratowało spojenie słupka z poprzeczką.

Po dwóch kwadransach gry było 0-1. Piłkarz w zielonym trykocie objechał na lewej, jak chciał Kalamata i wyłożył piłkę Poganowi, który wykorzystał sytuacje na sam.

Piliczanka odpowiedziała tuż przed przerwą.

Bezpośrednio z wolnego na 17-nastym metrze pod poprzeczkę trafił Kardynał. Było to już praktycznie doliczonym czasie.

Jeśli ktoś myślał, że był to ostatni akcent odsłony, to się przeliczył, bowiem w końcówce Piliczanie cwaniactwem się nie wykazali.

Było naście sekund do końca połowy. Dobrze grający do tego momentu bramkarz, zamiast pozwolić futbolówce wyjść za boisko, pocelebrować wybicie, postanowił piłkę złapać.

Ta mu wypadła, odbiła się od nogi i wyszła za linię końcową.

Nim sędzia zaprosił piłkarzy na przerwę z wywalczonego w takich okolicznościach rożnego piłkę zdążył dośrodkować Rozwadowski, a Jaworski celną główką w „okienko”, wymierzył karę zespołową.

I to była prawdziwa „ bramka do szatni”, sędzia po niej zakończył grę w pierwszej części meczu.

Na początku drugiej części gospodarze powinni byli odrobić stratę. Mieli ku temu dwie setki.

Kardynał trafił w bramkarza, który wyszedł (gdyby odegrał do Jakiewicza, temu został by strzał do pustej bramki.

Chwilę później Kardynał zagrał do Goncerza, który nie trafił do „pustaka”.

Więcej zimniej krwi mieli goście. 5 minut po przerwie w stuprocentowej sytuacji znalazł się Pogan i „pozamiatał”, strzelając po ziemi”

GOL KARDYNAŁA

ZDJĘCIA

• Komentarzy [0]
• czytano: [620]
• DO